czwartek, 29 listopada 2018

Gorące przywitanie z Czechami - Mattoni Olomouc Half Marathon

Wybór Czech na cel zagranicznego wyjazdu biegowego powinien wydawać się dla Polaków oczywisty. W ciągu kilku godzin można dotrzeć do Pragi czy też innego miasta u naszych południowych sąsiadów. Nawet w środowisku biegowym nie ma jednak powszechnej wiedzy o tym, że Czesi mają cykl imprez na najwyższym, światowym poziomie. Jako jedyni na świecie posiadają też siedem biegów uhonorowanych najwyższym odznaczeniem IAAF Road Race Gold Label. Oznacza ono, że organizatorzy muszą spełnić wiele szczegółowych wymagań dotyczących elity, ale też każdego startującego w tych biegach zawodnika. W praktyce daje też gwarancję tego, że zapisując się do takiej imprezy po raz pierwszy, nie będziemy rozczarowani.
Park Smetanove Sady-  chyba najprzyjemniejsze miejsce na trasie, z bardzo żywiołowym dopingiem.
Dodatkowym atutem organizatorów Ligi RunCzech, jest efektowna strona internetowa, dostępna również w języku polskim. To właśnie za jej pośrednictwem zapoznawałem się z dostępnymi biegami, porównywałem możliwości i czas dojazdu, a także szukałem opinii o poprzednich edycjach.
Ostatecznie wybór padł na półmaraton w Ołomuńcu,  drugi pod względem wielkości w czeskiej lidze. Niewątpliwym plusem tej imprezy była lokalizacja, bowiem stolica kraju Ołomunieckiego leży blisko polskiej granicy. Pewne wątpliwości budziła natomiast data zawodów, wyznaczona na koniec czerwca. Jednak fakt, iż start zaplanowano na godz. 19:00, choć częściowo rozwiewał te obawy.
Sama podróż z okolic Poznania zajmuje około 5-6 godzin, a granicę przekracza się w Boboszowie. Można też zdecydować się na dalszą drogę przez Gliwice i Ostrawę i dzięki temu, iż ten wariant wiedzie wyłącznie autostradami, być na miejscu nawet trochę wcześniej. My, podróżując na dwa samochody, skorzystaliśmy jednak z krótszej i bardziej malowniczej trasy.
Urokliwe okolice Katedry św. Wacława
Po przybyciu na miejsce, pierwsze co poczuliśmy po otwarciu drzwi, to olbrzymie ciepło. Nawet w godzinach popołudniowych temperatura znacznie przekraczała jeszcze 30 stopni. Fajnie, jak jutro przyjdzie się ścigać w takich samych warunkach, to będzie ciężko - przemknęło przez myśl. Cały czas tliła się jednak nadzieja, że aura okaże się bardziej wyrozumiała. Tzw. międzyczas postanowiliśmy wykorzystać na odebranie pakietów i pozwiedzanie miasta. Pierwsza czynność przebiegła bardzo sprawnie, choć pewnym zaskoczeniem był fakt, iż ścieżka dla odwiedzających w hali Flora została tak poprowadzona, iż trzeba było odwiedzić wszystkie stanowiska, po drodze sprawnie odbierając numer startowy, torbę do depozytu i kilka ulotek. Trzeba przyznać, że to sprytny sposób na zapewnienie wszystkim wystawcom odpowiedniej frekwencji. Z terenu EXPO było już bardzo blisko do Rynku, gdzie zlokalizowano wszystkie pozostałe elementy imprezy biegowej. Ta jednak miała się odbyć dopiero nazajutrz w sobotnie popołudnie i wieczór.
Tymczasem mogliśmy podziwiać w pełnej krasie Stare Miasto. które jest drugim po Pradze, największym zespołem zabytkowym w Czechach. Na tle barokowych i renesansowych zabytków wyróżnia się zwłaszcza kolumna morowa Trójcy Przenajświętszej, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W niewielkiej odległości od Rynku znajduje się też Katedra św. Wacława, otoczona urokliwym parkiem. Można jednak śmiało założyć, że w ciągu dwóch godzin jest się w stanie zobaczyć całe centrum miasta. Zatem na weekendowy wypad idealnie. Nie za dużo chodzenia, wszędzie dość blisko. W rejonie Rynku jest też sporo ciekawych barów i restauracji tak, że nie ma problemu ze znalezieniem smacznych dań. Mimo wszystko, podróż i panujące ciepło sprawiły, że wszyscy dość szybko poczuliśmy zmęczenie i poszliśmy spać, regenerując siły przed sobotą.
Ponieważ bieg był zaplanowany na godziny późno popołudniowe, poranek wykorzystaliśmy na zapoznanie się z okolicą tego 100 - tysięcznego miasta. Wybór padł na znajdujące się w odległości kilku kilometrów ZOO, położone na malowniczym, zalesionym wzgórzu. To właśnie taka lokalizacja stanowi o atrakcyjności tego miejsca. W wielu punktach możemy obserwować wybiegi z wysokości, co zapewnia o wiele bardziej naturalne doznania niż w tradycyjnych, miejskich ogrodach zoologicznych.
Ciągle rozbudowujące się pawilony dla mniejszych zwierząt pozwalają z kolei na niemal bezpośredni ich kontakt ze zwiedzającymi. Dla dzieci to naprawdę duża frajda. Dodatkowym atutem tej okolicy jest też położona kilkaset metrów dalej Bazylika Maryi Panny z panoramicznym widokiem na rejon Ołomuńca. Mimo, iż w historii widziałem już wiele kościołów, wnętrze tej świątyni naprawdę zrobiło duże wrażenie. Na koniec można zjeść smaczne, lokalne potrawy w jednej z pobliskich knajpek. Ale uwaga, żadna z nich nie obsługiwała płatności kartą. Zapewne to się zmieni, jednak zawsze warto się na początku zapytać co i jak. Posileni, czym prędzej wróciliśmy do swoich pokojów w hotelu. 
Bazylika -uczta dla oczu 
Słońce przypiekało coraz bardziej, temperatura stawała się nieznośna, a przede mną unosiła się jeszcze wizja startu. Jak to rozegrać? Wiadomo, pić jak najwięcej. Ale jakie tempo? Coraz bardziej oczywiste stawało się, że na jakiś spektakularny czas nie ma co liczyć. Tym bardziej, że tydzień wcześniej we Wrocławiu udało się zrobić życiówkę, więc tutaj już nie było takiego ciśnienia. Plan przewidywał zatem -złapać baloniki i próbować dowieźć to do mety.
Ruch na Rynku zwiększał się z każda minutą. Na początku jednak wystartował tzw. Rodinny beh, w którym na dystansie ok. 3,5 km biorą udział całe rodziny. I to też było jedno z najbardziej zaskakujących doświadczeń, bowiem w Czechach takie biegi gromadzą kilka tysięcy uczestników. Zewsząd uśmiechy, rodzice biegnący za ręce ze swoimi pociechami. Pchający wózki czy też pomagający pokonać ten dystans niepełnosprawnym. Bez rywalizacji. Z wzajemnym szacunkiem. Każdemu, kto kiedyś się wybierze do naszych południowych sąsiadów, szczerze polecam zapisać się też na ten bieg towarzyszący. Tym bardziej, że odstęp czasowy sprzyja temu, by potraktować to jako rozgrzewkę przed startem w półmaratonie.
Ten z kolei rozpoczął się punktualnie o 19:00. Tu też małe novum, bo nie ma finałowego odliczania, tylko w ostatnich sekundach zapada cisza i po wystrzale startera zawodnicy ruszają przy towarzyszącej im melodii, jednolitej dla wszystkich biegów Runczech. Pierwszy odcinek po brukowanych uliczkach pokonujemy szybko, później biegniemy w cieniu drzew, ale od 3 kilometra zaczyna się prawdziwa "patelnia". Jeszcze jest w miarę szybko. Kolejne międzyczasy pokazują tempo 4:10, 4:15/km. Gdzieś na siódmym kilometrze odpuszczam jednak i delikatnie zwalniam. Jakoś rywalizacja przy 32 stopniach nie wydaje się mi atrakcyjna. Zaczynam się skupiać na otoczeniu i kibicach, pilnując by też tempo nie spadło zbytnio. Sama trasa może nie jest płaska jak stół, ale też nie ma na niej jakiś wymagających fragmentów. Krótki podbieg pod mostek, następnie delikatnie z góry, powrót do centrum miasta i agrafka w towarzystwie wielu kibiców. Co chwilę jakiś punkt muzyczny. Wreszcie 14-16 kilometr to aleja w parku Smetanove Sady, gdzie doping i atmosfera jest niesamowita. Później powrót na odcinek pokonywany już na początku dystansu, krótki, ale dość stromy podbieg na Stare Miasto i finisz po kostce brukowej do mety. Już w przyjemniejszej temperaturze, bowiem słońce pomału chowa się za horyzontem, a czas w moim przypadku zatrzymuje się na 1:33:16.
Biegniesz i czujesz to, że inni Cię wspierają
 Kolejna rzecz, która wyróżnia organizatorów z RunCzech to bogata strefa mety. Otrzymujesz medal, a później zaczyna się uczta. Owoce, czekolada, woda, izotoniki. Przy wejściu do depozytów i przebieralni wolontariusze wręczają puszki z piwem smakowym. Wszystko nielimitowane, bez odhaczania na numerkach. Robi to naprawdę pozytywne wrażenie. Tak jak mobilne prysznice, masażyści, strefa tapingu, grawerowanie medali itd. Widać spore doświadczenie, bowiem wszystko jest dokładnie przemyślane. Nic dziwnego, że po przybyciu do hotelu, przed snem myślisz, które miasto w Czechach odwiedzisz jako następne. I o to zapewne chodziło organizatorom.

Foto: 2x RunCzech.

Ważniejsze informacje
-termin biegu - ok. 20 czerwca
-dystanse - półmaraton, 2Run (10+11 km), sztafety 4x5 km
- strona organizatora- www.runczech.com
-Start/Meta - Horne namesti (Rynek Główny)
- trasa dość łatwa, z kilkoma niegroźnymi podbiegami. Największym utrudnieniem zazwyczaj jest tu upał
-Biuro zawodów - Hala Flora ul. Wolkerova

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz